poniedziałek, 27 września 2010

Moja jesienna Warszawa.

Zdjęcia nieprofesjonalne, pod ręką był tylko telefon, a i fotograf - profesjonalista ze mnie żaden. Czasem jednak zwykły spacer składa się z takich obrazów, które przykuwają uwagę. Nie wiem, czy udało mi się uchwycić w kadrze, że tak się wyrażę, te ulotne wrażenia. Mam nadzieję jednak, że dzięki tym zdjęciom podzielę się z Wami moją Warszawą. 

Tak patrzyła tymi swoimi niebieskimi oczami...
ul. Chmielna

Pret-a-porter. Moi dziadkowie mają taki, tylko srebrny i bez wstążeczek ;)
ul. Chmielna

Kaski zwariowane. Piaggio.
ul. Szpitalna

Pączek. Oczywiście na Chmielnej.

Pegazy. Do wyboru - do koloru. Ja wybrałam różowego - a co! ;)

Po Krakowsku. Stare miasto.

Stare i nowe obok siebie. Taka jest właśnie Warszawa..
Kamienne schodki, Stare Miasto.

Kamieniczki jak z ilustracji do bajki braci Grimm.
Nawet, gdy nie mieszkałam jeszcze w Warszawie, zawsze robiły na mnie wrażenie. Kiedyś, z Panem Niebieskookim po kryjomu dostaliśmy się na samą górę jednej z takich kamieniczek. Było magicznie.
Rynek, Stare Miasto.

Jeden z wielu klimatycznych zakamarków.
Gdzieś na Starym Mieście. 

Pijalnia czekolady Wedel. W tle szlak imprezowy.
ul. Szpitalna

Zachód słońca na Chmielnej. Z perspektywy Muzy.





2 komentarze:

  1. Dziękuję za odwiedziny i notkę :) Warszawa nie jest taka zła, bardziej chodzi mi o ludzi, a raczej ich brak tutaj, takich MOICH, rozumiesz...I też zostawiłam Wrocław.
    Warszawa ma jednak wiele zalet, które pomagają mi wziąć się w garść i nie marudzić.

    A o pączkach na Chmielnej słyszałam, muszę spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozumiem. O tamtych ludzi trzeba dbać (ja tak nie zrobiłam i mi się kontakty rozmyły, kilku naprawdę żałuję...), a Ci tutaj też są fajni ;) na szczęście też nie jest AŻ tak daleko, chociaż praca + dojazdy to spore poświęcenie. Ale da się!

    A pączki polecam, tylko jedna uwaga, trzeba iść na głodnego ;) bo są naprawdę smakowite i dużo smaków do wyboru! na głodnego więcej da się spróbować ;)

    OdpowiedzUsuń