czwartek, 7 października 2010

A gdy psy śpią.

A gdy psy śpią są szczęśliwe i piękne mają sny. 
A ja siedzę wpatrzona w pustkę ściany. 
Zdrapuję wzrokiem kolor farby szukając w myślach odpowiedzi. 
Noc ciemna wylewa się z chmur. 
Zakrada się pod okna, zakrada się do serca. 
Zalewa sobą myśli, tumani rozum, obezwładnia wzrok... 
Gdy przychodzi zastaje mnie samą. 
Wczoraj się nie bałam, a dzisiaj czuję lęk. 
Przychodzi i całym swoim majestatem budzi grozę i podziw zarazem.  
A ja w kąciku oka trzymam swoją duszę. 
Otulam ją żarem powieki, owiewam ciepłem rzęs. 
Tam jest bezpieczna. 
A gdy płaczę, ona ociera mi łzy. 
Zmysły to oszuści. 
Mamią rozum zmywając cierpki posmak trucizny z ust, nie odbierając jej jednak jadu. 
A ja zostaję sama, rozpalona od środka. 
A żar rani mnie przyjemnie paraliżując zmysły. 
Poranne promienie słońca zastaną mnie z otwartymi oczami, siedzącą na skraju łóżka, wpatrzoną w odchodzący mrok. 
Wypiję kawę i zmyję z siebie resztki cienia. 
I wyjdę z domu popatrzeć prosto w słońce.

A myśli jak motyle ulatują ku górze. 
Tam znajdują dla siebie schronienie, tam stają się wreszcie prawdziwe. 


Życie się ze mną ostatnio okrutnie bawi. Właśnie końcem palca dotykam swojego marzenia...


Jeden z ostatnich jesiennych motyli. Zjawiskowy. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz