piątek, 2 grudnia 2011

W pracy najgorsze są piątki.



Cały mój zen diabli wzięli. Są rzeczy, których nie zmienię, nie mam na nie wpływu, a one mają wpływ na mnie. Krążę na orbicie bezsilności, a opadnięte ręce ciągnę za sobą po chodniku raniąc się do krwi i kości, czerwonym śladem zacieram ślady butów brudnych od brodzenia w bagnie. Uśmiecham się w twarz, a za plecami krzyżuję dwa palce aż do bólu, aż do pękania kości. Ja jestem idealistką i nie zgadzam się i buntuję się jak trudna nastolatka. Nie lubię współobcować z debilami i jeśli muszę... nie, nie umiem. Poprostu nie umiem. Mój cynizm zaczyna wylewać się uszami, oczami, a z ust pianą toczą mi się słowa, które normalnie mogłabym sobie darować. 




Coś dzisiaj lata w powietrzu, bo z kim nie rozmawiam, to spotkało go dzisiaj zło. 

Piątki w pracy są najgorsze. To reguła. 
Przewrotnie cyniczna zagrywka biorąc pod uwagę mój wczorajszy spokój tybetańskiego mnicha, który najwyraźniej zamieszkał we mnie na chwilę mamiąc mi umysł kadzidłami o działaniu relanium. 
Nie cierpię niekompetencji i wyższości formy nad treścią. Rzygam więc tym piątkiem. 



A weekend pewnie znowu będzie krótki. 

8 komentarzy:

  1. Cóż, ja dzisiaj piątek miałam niebosko wolny, gdyż przetrwać musiałam tylko dwie godziny - potem czekało na mnie kino i spotkanie z jedną z najważniejszych osób mojego życia. Cholernie udane spotkanie.

    A zwyczajowo... Może dlatego soboty bywają tak udane? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się! Dlatego od kilku lat nie pracuję w piątki, i już w czwartek mam dobry humor:)Z reguły nie pracuję z debilami, omijam ich szerokim łukiem. Pracuję z dziwakami i oryginałami i to pozwala mi wierzyć, że w każdym z nas tkwi odrobina szaleństwa, a także z zainteresowaniem czekac co przyniesie dzień. Lepiej poszukac miejsca, w którym przebywanie przez kilka godzin jest mniej bolesne!

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś w tym jest...

    miłego w takim razie!

    OdpowiedzUsuń
  4. weekendy zawsze są za krótkie...

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja miałam taki początek tygodnia...a ten ostatni obrazek to sobie chyba wydrukuję i powieszę w widocznym miejscu! Ściskam

    OdpowiedzUsuń
  6. ..i to nie 13-tego :)ja teraz czasami nie wiem jaki jest dzień tygodnia , ale twoje odczucia nie są mi obce, OJ ! nie obce :D

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie regułą są złe poniedziałki. Ale ma to też swoje dobre strony, skoro bywa tak źle, to przez resztę tygodnia już może być tylko lepiej. Kolejny poniedziałek za mną i byle było już tylko dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie ostatnio każdy dzień w pracy jest jak spotkanie z sadystycznym wysysaczem mózgów. Wszystko ma termin 'na wczoraj'.

    OdpowiedzUsuń