piątek, 14 czerwca 2013

nie mam serca

Nie było mnie tutaj chwilę.
Tak wiele się skończyło i jeszcze więcej zaczęło.
Myśli nie chcą przelewać się na białą kartkę ekranu.
Porcelanowa nie jest już miejscem dla mnie?

Co dalej?
Wątpliwości rozwiewam pocałunkami,
letnie wieczory kąpię w winie i miłości.
Obok siebie my, nasze - od teraz - psy,
Chwile
które dzielimy po równo na rozmowy, spojrzenia i namiętności.
Chyba tak właśnie powinno być.
Chyba tak właśnie miało być.

Więc prawdopodobnie nie mam serca już do porcelanowej.
Dziwnie to napisać.
Dzięki niej poznałam tylu wspaniałych ludzi wciąż obecnych w moim życiu,
Z którymi dzieliłam i dzielę smaki życia.

Może to tylko chwilowa fanaberia? może przejdzie i wena wróci?
Bez względu na wszystko, to nie koniec.
To zawsze jest początek...




piątek, 19 kwietnia 2013

Śmieszni ludzi w śmiesznych swetrach
W deszczu nie mokną
Piją kawę i nonszalancko unoszą dłonią papierosa do ust.
Lubię na nich patrzeć, gdy sztucznym śmiechem zabijają nudną konwersację.
Kawiarniany gwar to ostatnio moja empetrójka.
Spóźniona wiosna zanim przyszła namieszała mi w głowie.
Niedokończona książka czeka na spokojną chwilę,
Ja na nic nie czekam.
Wszystko dostałam.
Po czym poznać, że kobieta zmienia życie?
Po nowym kolorze włosów.
Ruda już nie jest ruda...

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

fantasmagoria

Czasem przed zaśnięciem patrzę na Niego
Spokojnie śpiącego koło mnie.
I myślę sobie, że w życiu nigdy nic nie wiadomo.
Wywróciliśmy kilka ostatnich lat życia
Bo gdzieś w środku wiadomo już, że bez tej drugiej osoby nie da się żyć...
A później każdy dzień dzieli się na dwoje.
I dzieje się magia.
I kocha się aż do utraty tchu.
I słów brakuje ciągle, żeby powiedzieć wszystko.
Reszta życia zaczęła się teraz...


piątek, 29 marca 2013

rozmawiamy, kochamy się i palimy skręty

Kolejna rewolucja w życiu.
Więc znowu uczę się być bardziej tu i teraz,
Żyć dzisiaj.
Skoro jutro jest takie kapryśne.
Jakie trzy rzeczy zrobiłbyś, gdyby jutro miał być koniec świata?
Życie karmi okruszkami szczęścia,
Nie ma ich wiele, ale bez nich się umiera...
Powoli, beznamiętnie i niezauważalnie.
Wracając do domu i milcząc na wspólnej kanapie.
Czy można być z kimś tylko dlatego, że rozstanie zbyt boli?
Czy można udawać szczęście?
Czy warto cokolwiek udawać?
Znowu pada śnieg.
Dzisiaj podróż do Wrocławia ulubioną dłużącą się trasą z najdłuższą ostatnią godziną podróży.
I mama zapyta filozoficznie: czego chcesz od życia?
A ja odpowiem: Wiem, czego nie chcę...

Zaczyna się kolejny rozdział.
Z poczuciem winy.
Moje szczęście jest czyimś nieszczęściem.
Bo nie potrafię oddać tego, co dostałam....

Teraz Ty, Ja...
Robimy magię w naszym życiu jak z filmu.
Historię piszemy smsami i tekstami piosenek.
Ich słowa pierwszy raz w życiu mają sens.
Pamiętam, że się bałam.
I że od tamtego wieczoru nie było już odwrotu.
Podobno nie ma przypadków....


Widok z mojego okna jeszcze nigdy nie był tak piękny, jak wczoraj...












czwartek, 21 marca 2013

kropka na dobranoc

W jakiś sadystyczno hednonistyczny sposób kocham to pokręcone bezczelne życie.
I chciałabym tylko uprzedzić, że nie powiedziałam jeszcze ostatniego słowa!

Take me back
Give it up, give it up to me
Cause I can't go on
If your love isn't strong
See I wanna know
Give me, give me all your love
If you can't hold on
Than baby
Baby don't save me
If your love isn't strong
Than baby don't save me




wtorek, 19 marca 2013

nocą, gdy myślę o Tobie...

życie.
całe życie wydawało mi się, że dążę do uporządkowania
a jedynie a chaosie odnajduję siebie
ludzie,
przypadkowi, chociaż tak naprawdę jedyni w swoim rodzaju
pojawiają się
i zmieniają
mnie,
wszystko.
za oknem ciągle pada śnieg
a ja błądzę z głową w chmurach
hangover
w krwiobiegu białe wino
i kolejna bezsenna noc
gdy w myślach Ty i ja
oparci o ścianę
dotykiem rzeźbimy wyobrażenia o sobie.
pocałunki kradzione nocą bardziej smakują
i choć rano
wszystko przypomina, że namiętność musi roztrzaskać się o nudne realia
pierwsza kawa wskrzesza nas do życia
i wszystko zaczyna się od nowa.



sobota, 16 marca 2013

dwa długie dni mojego życia

Te wszystkie myśli, które nieproszone pojawiają się na ułamek sekundy
Pomiędzy brzegiem kieliszka, a ustami.
Pod zamkniętą powieką mrugającego oka.
Przy jednym oddechu na kilka.
Myśli, których nie powinam myśleć
Spuszczone wolno w mojej glowie, jak dzikie konie galopują,
Tworząc miłe historie lepsze od marzeń.
Niewzruszone moją tęsknotą
Za Tobą...



piątek, 8 marca 2013

pędzący królik

Szaleństwo to klucz do lepszego życia
W tym obecnym zmieniam się z motyla w poczwarkę
Zastygłą w swoim kokonie.
Gonić króliczka?
Dopaść
I zabić.
Jest to bowiem najlepsza metoda.


czwartek, 7 marca 2013

rollercoaster

Dziś tylko tyle.
Za dużo się dzieje.
Chociaż przecież nie dzieje się nic.
Chociaż przecież dzieje się wszystko.



poniedziałek, 4 marca 2013

groteskę nosi się w torebce, obok szminki i kluczy do domu

Kiedy patrzę na te kobiety w około, z zaokrąglającymi się brzuchami i płaczącymi dziećmi.
Z obrączkami, kredytami i obiadami u teściów.
Myśle sobie, że skończę kiedyś przy pustym barze.
W wysokich szpilkach i czerwonych paznokciach.
Pijąc Wasze zdrowie.

Ta wizja mnie tak samo pociąga, co przeraża...

czwartek, 28 lutego 2013

*** no romance ***

Otacza mnie nadmiar
Nadmiar informacji, ludzi bez sensu, śmieci
Nadmiar wyborów, pokus, emocji
Nadmiar tak, chociaż powinno być nie
Fejsbuka skroluję najwyżej dwa razy w dół
Słucham tylko 3 ulubionych piosenek
Nie czytam onetu i nie oglądam wiadomości
Radio wyciszam
Szukam azylu, dla chcących mniej
Którzy chwilowo bardziej nie są niż
Z wygodnym łóżkiem, foyer we włoskich marmurach, ogniem skwierczącym w kominku ze stali
I ciszą
Ciszą z echem
Od której zatęskniłabym za dzwonkiem telefonu




fast love

Podobno to kobieta wybiera sobie mężczyznę.

Ja najbardziej lubię, jak mężczyzna przywiera blisko ciałem, kolanem rozchyla uda, a rękoma błądzi na oślep po szyi, brzuchu, plecach - jakby robił to pierwszy raz, chociaż tak naprawdę doskonale wie, gdzie chce trafić. Oddycha szybko, całuje powoli, centrymetr po centymetrze.
Prosząc o pozwolenie nie pyta o nie wcale.

Pożądanie pachnie męskimi perfumami, które ulatują rano, pozostawiając mgliste wspomnienie paru milych słów, przelotnych wspomnień i kilku złamanych postanowień.
Bardziej żałuje się tego, co się zrobiło czy tego, co mogło się wydarzyć?

wtorek, 26 lutego 2013

w między czasie podtrzymuję funkcje życiowe

Podczas nieznośnie wydłużającego się oczekiwania na zamówione danie,
Z jednego z modnych lokali wypadła panna.
Wypadła to nie przenośnia.
Patrząc na nią chyba wszystkim wirował świat.
Kelnerka sugestywnie szyderczym uśmiechem skomentowała zajście.
Wypiłam łyk Chardonnay i pomyślałam, że kobieta nigdy nie powinna iść chwiejnym krokiem.



poniedziałek, 25 lutego 2013

efekt Pigmaliona

Jako dziecko marzyłam
O nieszczęśliwej miłości.
Z porywami serca i jego łamaniem.
Bohaterzy moich wyobrażeń umierali i powstawali
Z miłości.
Jak Feniks z popiołów.
Gdy byłam starsza desperacko chciałam mieć kogoś tylko dla siebie.
Na siłę schować przed światem Ciebie, siebie,
W toksycznej idylii tych dwoje
Miało trwać bardziej wbrew niż pomimo.
Choć w końcu razem zaczęło znaczyć osobno.
Gdy jedna miłość trzyma w przeszłości,
A kolejna wyrywa do przodu
Serce okazuje się całkiem pojemne
Jak meble z Ikei.
Bo
Miłość łaskawa jest, cierpliwa jest.
Ale nie lubi tłoku i nocy dzielonych na dwoje.
Takie historie nie mają happy endów.
Kończą się przedostatnim kłamstwem.
Ostatnie lepiej zostawić dla siebie
Jak kulę.
W razie ostatecznym pociągnij za spust i powiedz, że było warto.
Że to wszystko miało sens.
Choć pewnie od początku nie miało żadnego.

Do dzisiaj nie wiem.
Czy można kochać każdego dnia tak samo mocno,
Bez wątpliwości, pytań bez odpowiedzi
Kochać całą noc, kochać tak samo, jak za pierwszym razem
Kochać się i chcieć więcej
Ciągle głodnym być i celebrować siebie nawzajem.
Po kawałku poznawać się i nigdy nie nauczyć.
Bez przelotnych myśli, że nic nie trwa wiecznie.
Że z kimś innym
Inaczej, lepiej, może? Ale napewno inaczej.
Od jutra na zawsze.
Albo tylko na chwilę.
Kolekcjonować pierwsze razy
W klaserze bez wspólnej przyszłości.



piątek, 22 lutego 2013

kiedykolwiek, byle nigdy

Chyba dobrze jest przeżyć wielką, toksycznie idealistyczną miłość, graniczącą z obłędem, z kłótniami, od których się umiera i momentami pomiędzy nimi, w których żyje się w świecie nigdy nieziszczających się marzeń i fantazji.
Wtedy wiadomo, jak smakuje szaleństwo.


sobota, 16 lutego 2013

w życiu najbardziej boję się desperacji

I nagle orientujesz się, że spędzasz sobotni wieczór, na kanapie, wtulona w najlepsze na świecie ramiona,
chociaż w każdej innej sytuacji szalałabyś w klubie, ze znajomymi, z kieliszkiem wina w ręce jako pani świata.
Zmiana statusu na 'bycie w związku' jest trudna.
Trzeba poznać siebie od nowa.
Poznać swoje granice, wzloty i upadki, bo obok jest druga osoba.
Pewnie mogłabym w innej sytuacji umieścić kilka zdjęć na fejbuku z modnych miejsc, w których warto bywać, ale dobrze mi w moim azylu, w którym przez pół soboty piekliśmy kurczaka na butelce piwa.
Bez słitaśnych fotek.
I tak właśnie wszystko się zmienia.
Słowo bliskość nabiera innego znaczenia, bo nie chodzi już o kolejne zdobycze i udowadnianie sobie własnych możliwości, ale o bycie z kimś na co dzień, bez szpilek, ułożonych włosów i makijażu.
Co dla mnie nie jest łatwe.
Bo lubię mieć wszystko po swojemu.
Lubię mieć dystans i nie przywiązywać się do nikogo.
To daje stabilny grunt pod nogami.
Pół swojego życia skupiałam się na niepotrzebnych rzeczach, na nieważnych ludziach, w których widziałam  królów mojego świata.
Przez różne moje przygody i doświadczenia ciągnęłam swoje dwa psy, które nie raz były moją jedyną ostoją. Trzymały mnie w pionie, gdy miałam buntownicze zapędy.
Finalnie okazywało się, że i tak najlepiej jest budzić się we własnym łóżku, samemu zbierać myśli, a jedzone w szlafroku śniadania najlepiej smakują we własnym mieszaniu.
I to mnie dziwi, że nie wyłapałam momentu, w którym wolę być razem, niż w swojej samotni.
Gdy przyzwyczaiłam się do wspólnego zasypiania, do myślenia o kimś i czyimś myśleniu o mnie.
Do kogoś, kto nie raz z boku patrzy na mnie, jak się miotam i histeryzuję, po czym przytula, całuje i w cudowny sposób rozumie.
I życie płynie dalej.



niedziela, 10 lutego 2013

Do czego służy niedziela?

Niedziela to ten moment,
w którym dziecko prl'u
wychowane na trzepaku
w epoce pierwszych gum Turbo
i skakania na majtkowej gumie pod blokiem
Dziś, w czasach iP5 i PS4 (niebawem...)
odkrywa planszówki.


sobota, 9 lutego 2013

słodzić, pieprzyć, słono płacić

Ta sama kobieta
w rękach drugiego mężczyzny
może być zupełnie inną kobietą.

Wszystko zależy
od tego
Czyje ręce ją dotykają
I czyimi słowami sobie nabija głowę


wtorek, 5 lutego 2013

ekscytacje, szał, pożądanie i inne wydarzenia.

Gdybym miała powiedzieć, co jest najważniejsze dla mnie w związkach, to poczucie, że jest się dla kogoś kimś ważnym. Może nie najważniejszym, ale ważnym.
I w drugą stronę - bycie z kimś, kto jest ważny.
Pomiędzy miłościami, miłostkami i nic nie znaczącym wspólnym przebywaniem ze sobą razem, trochę więcej niż z nieznajomym, a trochę mniej niż z kimś, za kim warto ociec chociaż jedną łzą bywają chwile, w których umieramy, bądź rodzimy się na nowo. 
Dzięki komuś, ktoś dzięki nam.
Uczucia są chwilą, czuć je przez moment, godzinę, góra dwa dni. A później po prostu się jest.
Razem, osobno, samemu, obok siebie.
Może być dobrze, nawet jeśli jest źle.
I może być źle, nawet jeśli wydaje się, że jest dobrze.
Ale uczucie bycia dla kogoś ważnym zostaje.
Zostaje nawet jeśli happy end oznacza pójście w swoją stronę.

Być z kimś, dla kogo jest się nic nie znaczącym pyłem pod butami, to przykre uczucie. 
Rozstawać się z kimś, kto świata poza nami nie widzi, to bolesne uczucie. 
Istnieć na co dzień obok kogoś, kto jedyne uczucia, jakie wzbudza, to pragnienie ucieczki - to najgorsze uczucie na świecie. 
Tak różne od tego, gdy wspólne grzanki na śniadanie, kawa pita na mieście, pocałunki na mrozie aż do pierzchnięcia ust i mokra od miłości pościel -  to wszystko składa się na codzienny, naturalny cykl szału, niecierpliwości, ekscytacji i podnieceń.


niedziela, 3 lutego 2013

robal story.

Katarzyna Bosacka - w jednym z odcinków 'Wiem, co jem', po zjedzeniu przyrządzonego robala (jako źródła drogocennego białka) - cytuję: "lepsze od penisa".

To całkiem niezła rekomendacja dla robala ;)

Miłego wieczoru
Najlepiej o smaku czerwonego wina.



środa, 23 stycznia 2013

Hello Poland!

Najgenialniejsze w podróżowaniu jest to, że trzy godziny temu byłam w Paryżu, a teraz jestem w Warszawie!
Jednoczenie najsmutniejsze jest to, że trzy godziny temu byłam w Paryżu, a teraz już w Warszawie...



wtorek, 22 stycznia 2013

Looks like a yogurt. Tastes like your ex girlfriend*

Francuzi mnie zagłodzą.
Moja wina. Nie jestem w stanie najeść się koreczkami.
W ciągu dnia spotkania zagryzałam mini croissantami.
Nigdy więcej nie zjem już żadnego croissanta...
Przy okazji zrozumiałam, dlaczego francuzi piją tyle wina.
Oni piją z głodu.
Ja, na przykład, na obiad wypiłam trzy kieliszki szampana.
Chociaż liczyłam na dużo więcej.
W efekcie jestem prawie pijana i nadal głodna.
Poza tym ciągle się gubię.
Ale to jest akurat całkiem przyjemne.
Mają tutaj niezwykle urokliwe zakątki,
Które czy chcę czy nie - zwiedzam codziennie.
Całkiem możliwe, że niektóre miejsca nieświadomie wielokrotnie z tym samym pierwszym zachwytem ;)

* brytyjsko-amerykańskie porozumienie w sprawie francuskiego deseru.



poniedziałek, 21 stycznia 2013

PARIS is always a good idea!

Z okna pokoju na drugim piętrze hotelu padający śnieg wygląda jak ruchoma dekoracja dopełniająca iluminację ulicy.
Paryż znowu odwiedzam samotnie.
Na przekór tym romantycznym projekcjom w głowie, w ktorych ja i on, w przytulnej knajpce z czerwonym neonem, na rogu Rue Roquépine i Cambacérès pijemy wino, śmiejemy się i zapominamy o reszcie świata.
Samotnie gubię się w wąskich uliczkach i samotnie dopijam kawę w pustej o tej porze kawiarni.
Wracam do pustego pokoju, z idealnie białą pościelą i ciszą na pustych korytarzach.
Z okien podglądam francuskie kszątanie się francuzów i myślę, że okiennice dodają ich życiu uroku.
W podróżowaniu uwielbiam to, że wstaję w Warszawie, ale tak naprawdę budzę się gdziekolwiek, parę godzin później.
Zupełnie, jakby ktoś wyciągnął mnie z mojej codzienności i włożył w zupełnie inną scenerię, trochę z filmu.
Francuskiego.
I bardzo to lubię.



poniedziałek, 14 stycznia 2013

love sauce

Jest noc.
Stoję i płucami wciągam mroźne powietrze.
Płatki śniegu, jak meteoryty roztrzaskują się o ziemię.
Bezszelestnie znikają w białym puchu.
Czasem boję się, że gdyby zamknę oczy, Ciebie tam nie będzie.
Że pod powiekami będą resztki snu i wspomnień
Ale Ciebie tam nie będzie.
Skrawki zdarzeń
Z aktorami, których dzisiaj nikt już nie pamięta.
Może jest nam po drodze
Jedynie przez ten krótki czas w życiu,
Który spędzimy razem
żałując czasem w przyszłości niewykorzystanych pieszczot niewypowiedzianych słów?



sobota, 12 stycznia 2013

niedziela, 6 stycznia 2013

chodzi o miłość.

obiema rękami podpisuję się pod stwierdzeniem, że ogłupia i zaślepia.
odmóżdża i powoduje mentalny regres. upadek racjonalności.
a do tego rozleniwia. błogo i beznadziejnie.
sobota spędzona na kanapie w objęciach czułych słówek.
w niedzielę patrzymy sobie w oczy uśmiechając się wieloznacznie.
jest sobota weekend rano, a za chwilę niedziela wieczór.
w między czasie nie wydarzyło się nic, choć tak naprawdę działo się wiele.
wskazówki zegara zatrzymane w miejscu
w mieszkaniu z ładnym widokiem.
nie lubię podwójnego życia
z kopią swojej kosmetyczki, szczoteczki, zapasowym outfitem oraz miejscem po lewej stronie nie swojego łóżka.
gubię się w nim i tracę z oczu priorytety.
A i tak w poniedziałek rzeczywistość staje się ważniejsza od weekendowej fikcji,
Alicja też bywała po obu stronach lustra,
jadła ciastka, piła kolorowe drinki z fantazyjnych buteleczek i widziała rzeczy, których nie ma,
ale kiedyś musiała wrócić do siebie.
więc stoję na miło skrzypiącym parkiecie mojego em w ulubionej okolicy,
które miało być idealnym azylem na weekendy, których teraz raczej w nim nie spędzam.
zapalam światło, świeczki, włączam leniwie sączącą się muzykę, na którą w weekend nie było czasu,
rozpakowuję walizki
i zastanawiam się
jakim cudem większość ostatnich 2 dni spędziłam w okolicy łóżka trwoniąc czas,
skoro w tygodniu każde 5 minut wykorzystuję na 150% normy?





piątek, 4 stycznia 2013

jeśli chcieć, to wszystkiego!

Wyjść nieprzyzwoicie punktualnie z pracy, a potem cały zaoszczędzony czas spędzić między półkami w księgarni.
Wyszukiwać książki pod kątem dziwnych tytułów.
Kupić 2 zaległe książki z dziwnymi tytułami i jedną ze zwyczajnym.
Wrócić do domu i zobaczyć ogromny bukiet czerwonych róż
Oraz wyprowadzone na spacer psy.
Mimo tego wziąć je na kolejny spacer.
Za wczoraj, gdy mi się nie chciało iść dalej niż na koniec ulicy i z powrotem.
A później wejść pod koc i już spod niego nie wychodzić.

Życie w wersji weekendowej.

czwartek, 3 stycznia 2013

wieczorem, ale może być też nad ranem

Portugalskie wino
Argentyńskie tango
Londyńska pogoda
Późne wieczory tak różnią się od krzykliwych dni.
Leniwe, spokojne przelewają się chwilami przez palce.
Ile marzeń odkładam na potem?
Dwa? Trzy? Za dużo?
Wartościując bilans zysków i strat.
Albo nie robiąc tego wcale.
Skąd brać pewność, że nie ma lepszego TERAZ?
I skąd wiedzieć, że nie ma lepszej wersji?
Dwie ulice dalej. W innym mieście, z lub bez.
Wokoło inni mają tyle, choć nie mają niczego.
Ja mam wszystko, co mam.

Bo to życie to bal jest nad bale...!